Pisząc moje teksty, zawsze staję przed tą samą barierą.
Pustka w głowie, ręce niezgrabnie ułożone na klawiaturze, a moje oczy wpatrzone
w oślepiająca biel monitora. Wiercę się na krześle i rozglądam w poszukiwaniu
weny. Błagam niebiosa o natchnienie, a kiedy ono nie przychodzi powoli staczam
się w otchłań zniechęcenia. Wiecie, dlaczego tak się dzieje?
Bo sam siebie ograniczam.
Po kilkunastu minutach pojawiają się pierwsze myśli, że
straciłem wenę. Paraliżujący strach zaczyna mnie delikatnie łaskotać i kusić
swoim zatrutym czarem. Szepcze mi do ucha „ No Mr. Zagadka, chyba jednak nie
będzie z Ciebie wielkiego pisarza, co?” Potem dochodzi do tego wszystkiego
poczucie beznadziejności. Dlaczego mnie to spotyka? Nie dam rady. Nie dam rady już
dzisiaj nic napisać. To samo powiem jutro, pojutrze i za tydzień. Aż w końcu
schowam do szuflady to, co trzyma mnie przy życiu – moją pasję.
Znacie tę przypowieść o samospełniającej się przepowiedni?
Dawno, dawno temu, był sobie bank. Był to bardzo nielubiany bank, ponieważ
działał uczciwie. Konkurencja postanowiła zlikwidować niewygodnego rywala i
rozpuściła plotkę o jego rzekomym bankructwie. Ludzie poważnie się wystraszyli
tych informacji i nie czekając ani chwili dłużej pobiegli do banku wypłacić
swoje oszczędności. Teraz już nietrudno się domyślić, że bank musiał
zbankrutować, bo nie był w stanie na raz wypłacić wszystkim pieniędzy. I tak
oto z pozoru puste słowa doprowadziły do realnej katastrofy.
Taką nieuczciwą konkurencją jest Twój strach, a uczciwym
bankiem Twój mózg. Dlaczego wmawiasz sobie, że nie dasz rady czegoś zrobić?
Dlaczego sam sobie nakładasz ograniczenia? Żeby zaufać innym, najpierw musisz
zaufać sobie. Kiedy opuszczą Cię Twoi najbliżsi, na kim będziesz mógł polegać?
No właśnie na sobie. Na tym człowieku, w którego teraz najbardziej wątpisz.
Stawiasz sobie niewidzialne bariery, które zamykają Cię w twojej bezsilności.
Granice są po to, aby je przesuwać. Wiecie jak sobie
poradziłem z brakiem weny i tak zwanym „problemem pierwszego akapitu”?
Przestałem się martwić, czy dam radę napisać ciekawy wpis, bo… po prostu
zacząłem pisać. Słowo po słowie, aż w końcu powstał ten pierwszy, upragniony
akapit. Zdałem sobie sprawę, że im bardziej się boję braku natchnienia, tym
bardziej ono mnie opuszcza.
Dlatego teraz nie martwię się o przyszłość i daję
działać mojej kreatywności, inteligencji i zmysłom.
Następnym razem jak dopadnie Cię paraliżująca blokada,
zaakceptuj ją. Zaśmiej się jej prosto w twarz i powiedz stanowcze spieprzaj.
Nie drąż tematu, nie karm tych myśli. Wysiłek, który zmarnujesz na walkę ze
swoim strachem, poświęć na realizację czynności, którą chcesz wykonać. Tak po
prostu. Tu nie ma tajemnej wiedzy, ani prastarej filozofii. Musisz sobie
uświadomić, że jedyną osobą na świecie, która jest w stanie Ciebie zatrzymać
jesteś Ty sam. Nie Twój szef, nie Twoja partnerka – tylko Ty.
Walka z samym sobą jest najtrudniejsza, ale jeśli ją
wygrasz, czeka Cię życie, jakiego nikt inny nie jest w stanie Ci zapewnić. Bo
to będzie Twoje życie, Twój sukces i Twoje marzenia. Życie jest tak
nieprzewidywalne, że absurdalnym jest marnowanie go na nieuzasadniony strach i
sztuczne bariery. Uwierz w siebie i zaufaj swojemu wewnętrznemu ja. Razem
będziecie w stanie otworzyć bramy do świata marzeń, które otwierają się tylko
dla wybrańców.
To jak, widzimy się po drugiej stronie bramy?
Bardzo fajny tekst, pisanie super Ci wychodzi, podlinkowany filmik na fb też był spoko. Tylko mi dalej za mało, jakaś zachłanna i niezmotywowana jestem..lecę przeszukiwać yt.
OdpowiedzUsuńAch, to dzisiejsze nienasycone społeczeństwo! :D Dziękuję, takie słowa bardzo motywują!
UsuńGruba "przypowieść" o tym banku! A następnym razem, kiedy na mojej drodze napotkam barierę, to napluję jej w ryj, cytując niekwestionowany autorytet moralny, Luxurię Astaroth! xd
OdpowiedzUsuńPozdrówki!