Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Czy zazdrość jest dobra?

Pytanie równie trudne, co pytanie o istnienie Boga. Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. No, ale czy właśnie takie pytania nie są najbardziej kuszące? Czy to nie one sprawiają, że każdego ranka budzisz się ciekawa świata, gotowa na wyzwania i stawienie czoła pytaniom bez odpowiedzi? Bo właśnie pytanie o zazdrość jest jednym z nich. Nie ma na nie odpowiedzi. Takiej jednej, solidnej, którą można by było wpisać do słownika.

M jak Matura


Są takie dni w Twoim życiu, których wypatrujesz z ogromnym utęsknieniem. Będąc małym brzdącem z wypiekami na twarzy czekałeś na 1 czerwca. Nasyciwszy swoją rządzę prezentów, na chwilę odpuszczałeś, aby już po kilku dniach wyczekiwać Bożego Narodzenia. Z czasem 1 czerwca zaczął odchodzić w zapomnienie, ustępując miejsca tym dniom, które dają Ci upragniony odpoczynek. I tak oto od dobrych kilku lat wyczekujesz majówki. Dni, które pozwalają Ci bezkarnie się opierdalać. Ci bardziej aktywni pojadą na mazury pod namiot, a leniuszki pośpią do 11, zrobią grilla z sąsiadem, a wieczorem nadrobią łóżkowe zaległości ze swoimi drugimi połówkami. Niestety nie dla wszystkich początek maja oznacza błogą sielankę…

Maturzyści.

Drzewa powoli ubierają się w swoje wykwintne, zielone kreacje. Trawa zaczyna rosnąć jak szalona, a coraz cieplejszy i łagodniejszy wiatr łaskocze blade po zimie ciała. W powietrzu czuć intensywny zapach kwiatów. Ptaki szlifują swój letni repertuar, któremu wtórują pomniejsi mieszkańcy lasów. W oddali słyszysz szum wodospadu i niewyraźne odgłosy rozbawionych przyjaciół. Wpatrujesz się w leżącą przed Tobą książkę i 5 raz z rzędu czytasz to samo zdanie „Trójkąt opisany na okręgu…”. W końcu masz dosyć i jak obłąkaniec pytasz sam siebie „Co ja takiego zrobiłem, że muszę tak cierpieć? Co za mózg wymyślił maturę w maju?!”

Drogi maturzysto, jeśli właśnie czytasz te słowa – nie martw się. Każdy z nas miał podobne myśli i im bliżej matury, tym bardziej zaskakiwał samego siebie znajomością niecenzuralnych słów. Rozumiem Twój ból doskonale. Znajomi idą pograć w kosza, jadą pod namiot, a Ty łudzisz się, że przez te trzy dni nadrobisz 3 letnie zaległości. Co więcej, nie łudź się, że na studiach to się zmieni. Nie myśl sobie, że od pierwszego dnia studiów, będziesz przykładnym studentem, który do sesji zacznie naukę trzy miesiące wcześniej. Na studiach będzie znacznie gorzej. Tam będziesz miał maturę… razy ilość wybranych przedmiotów, bo każdy przedmiot w sesji, to taka matura. Tak więc głowa do góry!

Pamiętam tę nerwówkę na kilka dni przed. Nieustające pytanie, czy wszystko pamiętam. A co będzie, jeśli zapytają mnie z lektury, którą akurat obejrzałem u Masochisty na Youtube? Powiem Wam, że za moich czasów nie było takich rarytasów. Marne, papiernicze streszczenia na niewiele się zdawały. Nie przeczytałeś lektury – Twoja strata. To Ty na wypracowaniu obsrasz się ze stresu. Nie mówiąc już o maturze ustnej. To jednak nic w porównaniu z królową horroru – matematyką. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się matmy. Rozumiem rozszerzenie. Nie jest to może najprzyjemniejsza rzecz w życiu człowieka, ale podstawa? Podstawa, z której wystarczy otrzymać 30% i goodbye? I moje ogromne zdziwienie, kiedy widzę, że 30% maturzystów nie może przekroczyć tego magicznego progu. Ludzie, co jest z Wami?

Pomijam fakt, że co roku dostajecie łatwiejszą maturę. Wprowadzane są „nowe matury” i ucinany jest materiał, który przypadkiem może sprawić kłopot. Jak tak dalej pójdzie, to wpisanie swojego numer PESEL będzie zaliczało maturę, a i tu mam ogromne wątpliwości czy zdawalność wyniosłaby 100%. Zaliczenie z matmy można wystrzelać. Dzisiejsza matura spodobałby się bardziej hazardzistom niż intelektualistom. Ostra jazda bez trzymanki. Dlaczego ostra? Bo jeden dzień decyduje o Twojej przyszłości. Tak, dobrze słyszysz. Nie słuchaj tego pierdolenia, że matura to pestka i nic nie znaczy, bo Pan X, który dorobił się miliona nie ma nawet matury. Matura w dzisiejszym systemie edukacyjnym determinuje Twoją przyszłość.

Chcesz być lekarzem – zdajesz chemię, biologię, fizykę/matematykę. Pff, zdajesz. Rozpierdalasz tę maturę, bo wyniki poniżej 90% nie gwarantują miejsca na najlepszych uczelniach medycznych. Chcesz być prawnikiem? Z matmą i fizyką zapomnij. Polski, historia, WOS. To zadecyduje o Twoim być, albo nie być. Chrzanić te przedmioty. Najważniejsze są wyniki. Miesiące przygotowań, które doprowadziły Cię do tego, że wraz z początkiem maja siedzisz przed arkuszem, a w głowie masz nagie filipinki, które zabawiają się z karłami zamiast widzieć rozwiązanie zadania, zaważą o Twoich studiach. Przykro mi, że tak wygląda rzeczywistość. Przykro mi, że będziesz musiał czekać rok, aby poprawić się po przypadkowym potknięciu. Każdy z nas to przechodził. I jakoś wyszliśmy na ludzi, więc jednak chyba nie jest tak źle, co?

Posłuchaj teraz uważnie rady wujka Zagadki. Zapomnij o tym, co przeczytałeś przed chwilą i skup się na tym, co czytasz teraz. To jest tylko matura. Egzamin, który ma sprawdzić, czy cokolwiek pozostało w Twojej głowie. Nie ma na celu zniszczenia Twojego życia. Ma na celu odsiać tych, którzy doszli do wniosku, że wolą karierę żulixa pod osiedlowym niż uczciwą pracę. Dasz radę. Uwierz w swoje możliwości i zaufaj swojemu mózgowi. Powiem Ci, że jemu warto ufać i nie warto z nim zadzierać. Przekup go! Dwa dni przed maturą daj mu odpocząć. Zostaw książki i pójdź pobiegać. Poczytaj coś lekkiego, obejrzyj ulubiony film. Pograj na konsoli. Daj odpocząć swojemu dowódcy, który za kilka dni będzie musiał stoczyć walkę z trójgłową bestią. Niech chłopak ma coś od życia!

Tak naprawdę, to jest tylko epizod w Twoim życiu. Za kilka lat będziesz wspominał ten okres z uśmiechem na twarzy. Podczas sesji będziesz tęsknił za przygotowaniami do matury. Zatęsknisz za 45 minutowymi lekcjami i sekretariatem, który w porównaniu do dziekanatu jest tym samym, czym Miranda Kerr porównana do Ryszarda Kalisza. Powinie Ci się noga? Podejdziesz ponownie za rok. Czym jest rok w skali 80 lat życia? Niczym. Kto wie, może ten rok zwany potocznie „gap yearem” wykorzystasz na podróż dookoła świata? Może założysz bloga i spełnisz swoje marzenia?

Na sam koniec chciałbym Ci coś powiedzieć. Tak prosto z serducha. Mam nadzieję, że te słowa podniosą Cie na duchu i pokażą Ci, że nie ma czym się stresować.

Do matury podchodziłem dwa razy. Za pierwszym razem po prostu dałem dupy. Odpuściłem temat, bo wydawało mi się, że jestem kozak. Myślałem, że matura nie jest mi do niczego potrzebna. Jednak w dniu odebrania wyników rozpłakałem się, jak mięczak. Zdałem sobie sprawę, że przegrałem życie. Nie dostanę się na moje wymarzone studia. Całe wakacje przeżywałem ten jeden dzień. W głowie wypominałem sobie swoją głupotę i bezmyślność. Pod koniec września, kiedy moi znajomi szykowali się na studia oprzytomniałem. Zamartwianie się nic nie da. Trzeba zmienić swoje życie o 180 stopni.

Zacząłem się uczyć ponownie do matury. Samemu. Uczyłem się po 6 godzin dziennie, ponieważ poprawiałem aż 3 przedmioty. Piątek, świątek, a ja parłem do przodu niczym buldożer pożerający słomiane chaty. Przed oczami miałem swoje marzenia. Przed oczami miałem swoją przyszłość, szczęśliwą rodzinę, którą jestem w stanie utrzymać. Widziałem siebie siedzącego za kierownicą Lamborghini, wspominającego ten okres z dumą. Po 7 miesiącach ogromnego wysiłku i determinacji, podszedłem ponownie do matury. W dniu odebrania wyników znowu się popłakałem, tym razem jednak ze szczęścia.

Bo matura, to tylko matura. Jak nie teraz, to za rok. Najważniejsze, abyś zawsze podążał za swoimi marzeniami i nigdy się nie poddawał. Wtedy nic nie będzie w stanie Cię zaskoczyć.

Drodzy maturzyści, połamania piór i dajcie czadu! Pokażcie, że polska młodzież, to najlepsza młodzież. Trzymam za Was kciuki!

Komentarze

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty