Boisz się jutra. Nie wiesz, czego możesz się spodziewać.
Przyjdziesz do pracy, a na biurku będzie czekało na Ciebie wypowiedzenie.
Wrócisz do domu po 10 godzinach pracy i nagle na klatce schodowej zobaczysz swoje
walizki. Boisz się, że bliska Ci osoba nagle odejdzie. Nie będzie czasu na
pożegnanie, nie powiesz jej tego, o czym miałeś powiedzieć od 5 lat, bo byłeś
za słaby, żeby to zrobić. Śnisz o życiu, które chciałbyś mieć. Starasz się
zatrzymać sen, starasz się go ukryć w tajemniczej skrzyni, aby rano ją otworzyć
i wypuścić marzenia w świat. Ty jednak budzisz się, a sen rozpływa się niczym
poranna mgła. Chwytasz ją łapczywie, ale ona przelatuje przez twoje palce.
Klniesz jak szewc, wstajesz tą pierdoloną, przysłowiową lewą nogą i powłócząc
nogami rozpoczynasz kolejny, szary dzień.
Zacznij w końcu żyć!
Mówi się, że łatwo jest narzekać. Mówi się, że Polacy
narzekanie mają we krwi. Gówno prawda. Nie zgadzam się z tym, że narzekanie
płynie w naszej krwi i zastępuje nasze leukocyty. Bo to Ty decydujesz o składzie
swojej krwi. Narzekać wcale nie jest łatwo. Wymaga to tyle samo wysiłku, co
optymizm. I tu, i tu musisz uruchomić ten swój jakże cenny organ, zwany mózgiem
i pomyśleć. Tylko jakimś dziwnym trafem, ty wybierasz opcję negatywną. Boisz
się jutra? Boisz się, że się sparzysz? Taki jesteś twardziel, że boisz się
stawić czoła życiu? Powiedz mi, bo ja tego nie mogę zrozumieć. Dlaczego
wybierasz pesymizm? Pozwól, że pokaże ci na przykładzie, jak bardzo marnujesz
sobie życie.
Jest środek upalnego lata. Słońce uprzykrza ci każdą sekundę
twojego życia, a wiatru jest, jak na lekarstwo. Koszula przykleiła Ci się do
ciała i zaschło Ci w ustach z pragnienia. Dookoła tylko wysuszona i spalona
trawa. Tylko ty i hektary suchej trawy. Idziesz drogą, którą wcześniej przed
tobą, szły miliony ludzi. Nagle dostrzegasz rozwidlenie dróg. Wraz z nim twoim
oczom ukazuje się las. Wielkie, rozłożyste i barwne drzewa. Kolory mienią się w
słońcu i kroplach deszczu. Dostrzegasz niewyraźną tęczę, a Twoje uszy łakomie
pożerają odgłosy natury. Jedna z dróg biegnie w prawo, druga w lewo. Stoisz
sparaliżowany i analizujesz miliony wariantów na sekundę. Po chwili dostrzegasz
tabliczkę, na której jest napisane, że każda z tych dróg doprowadzi Cie do
krystalicznie czystej, zimnej wody.
Zanim wybierzesz jedną z nich, starasz się spojrzeć w głąb
lasu i dostrzec szczegóły, które pomogą ci w podjęciu decyzji. Droga odchodząca
na lewo jest dramatyczna. Dziura na dziurze, kolce wystające z drzew. Tuż nad
nią wiszą granatowe chmury i słyszysz ogłuszające grzmoty. Kątem oka dostrzegasz
parę czerwonych, demonicznych oczu. Przerażony tym, co zobaczyłeś odwracasz
szybko głowę w prawo. Ta droga wyłożona jest mięciutką, zieloną trawą. Tworzy
ona swoisty czerwony dywan. Wszędzie są kwiaty, a w powietrzu unosi się ich
niepowtarzalny zapach. Na niebie widzisz błękitne niebo i słońce, która
delikatnie przebija zza białych, puszystych chmur. Zza drzewa dostrzegasz parę
zielonych, kojących oczu. Wiesz, w którą stronę pójdziesz?
Pójdziesz w lewo.
Dobrze wiesz, co Cię tam czeka, ale i tak pójdziesz w lewo.
Chyba nie uważasz się za masochistę? To dlaczego boisz się czerpać pełnymi
garściami z życia? Dlaczego cały czas wybierasz drogę, gdzie już po pierwszym
kroku skręcisz kostkę? Ja tego nie rozumiem. Możesz pójść w prawo. Owszem, istnieje
bardzo duże prawdopodobieństwo, że obydwie ścieżki doprowadzą Cię do celu.
Tylko czy naprawdę warto z własnej woli wystawiać się na takie cierpienie? Czy
warto świadomie utrudniać sobie życie, kiedy i tak, nie należy ono do
najłatwiejszych? Nie będę mówił, że życie to podróż przez krainę marzeń, na
różowym jednorożcu. Życie potrafi dać w kość, ale ty mu nie pomagaj. Człowieku,
weź ty się w garść i zacznij żyć!
Zacznij podróżować. Wymówka: Nie stać mnie. No to zacznij od
naszej bajecznej ojczyzny. Wskakuj w wygodne buty, wrzuć pierwsze lepszy rzeczy
z szafy do plecaka i ruszaj łapać autostop. Nikt ci nie każe jechać od razu do
Wietnamu. Uwierz mi, że Polska skrywa takie skarby, że niejeden kraj do którego
lgniesz, jak prawiczek do sexu, może pozazdrościć nam krajobrazów.
Zacznij ćwiczyć. Wymówka: Nie mam czasu, nie mam kasy, nie
mam zdrowia. Zacznij od marszów po lesie. Zacznij od ćwiczeń w domu ze swoją
drugą połówką. Zobacz, jak ludzie niepełnosprawni dają z siebie wszystko,
pomimo wielu utrudnień, a Ty leżysz przed telewizorem i narzekasz. Nikt ci nie
każe wykupić karnetu na ekskluzywną siłownię i od razu wyglądać, jak
kulturysta.
Zacznij czytać. Wymówka: Książki są drogie, nie mam czasu
czytać. Są biblioteki, są e-booki, które często można kupić za grosze. Są
znajomi, są portale do wymiany książek. Czytaj w autobusie, czytaj przed snem,
zamiast tracić czas na fejsika. Czytaj w każdej wolnej chwili, bo kiedy
opuszczą Cię wszyscy przyjaciele, książką zawsze będzie przy tobie.
I teraz najważniejsze.
Zacznij żyć, zacznij realizować swoje marzenia. Rób to
powoli. Największy błąd, jaki ludzie popełniają, to chęć otrzymania wszystkie
tu, zaraz, teraz. Tak się nie da, bo zabrałoby to całą frajdę z realizacji
marzeń. Najtrudniej jest zacząć. Potem, to już kwestia samodyscypliny i
determinacji. Wierzę, że jeśli to jest twoje prawdziwe marzenie, to nie
doświadczysz braku paliwa. Potrzebujesz tylko odpalić tego starego,
zapomnianego grata i przeobrazić go w pięknego, lśniącego Rolls-Royce’a. Nie
wiem, jakie masz marzenia, ale wiem jedno.
Przestań o nich myśleć i zacznij je realizować. Masz
tylko jedno życie i zacznij w końcu żyć.
Komentarze
Prześlij komentarz