Ostatni wpis „5 rzeczy, których o mnie nie wiecie”
szczególnie przypadł wam do gustu. Nawet nie spodziewałem się, że zrobi taką
furorę! Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że pisaliście do mnie w prywatnych
wiadomościach, wyrażając swoje zaskoczenie, podziw albo wskazując na to, co
nasz łączy. Teraz już wiem, że nie tylko ja mam bzika na punkcie koloru
pomarańczowego! Nigdy się nie pierdolę w tańcu, dlatego tym razem zaszaleję i
wyjawię wam 7 rzeczy, których o mnie nie wiecie. Zaczynamy!
1. Jakim kłamstwem najczęściej się
posługujesz?
Powiem wam szczerze, że takiego
pytania to się nie spodziewałem. Chyba nie ma człowieka, który otwarcie mówiłby
o swoich kłamstwach, chyba że mu życie niemiłe. No, ale pytanie czytelnika to
najważniejsze pytanie, więc trzeba się z nim zmierzyć. Nie będę nikomu wciskał
kitu, że jestem świętoszkiem i jedyny moment, w którym kłamię to ten, kiedy
kobieta mnie pyta, jaki mam rozmiar penisa. Jednak to właśnie tym kłamstwem
posługuję się najczęściej. Niestety wiele razy przekonałem się, że ściema ma
krótkie nogi, szczególnie w momencie, kiedy ściągam spodnie i widzę jej wyraz
twarzy. No dobra, ale czy zawyżasz rozmiar czy zaniżasz Mr. Zagadka, pewnie większość z
was sobie teraz pomyśli. No, niech to już pozostanie moją słodką tajemnicą.
2. Jakie jest Twoje najlepsze
wspomnienie?
Wspomnienia mają to do siebie, że na
zawsze pozostają w naszej pamięci i nikt nie jest w stanie nam ich ukraść. Niestety
te najbardziej bolesne zostają z nami na dłużej i wypierają te przyjemne.
Jednak pytanie od czytelniczki dotyczyło tego najlepszego i za to jej bardzo
dziękuję, bo dzięki temu mogłem chociaż na chwilę rozwiać czarne chmury i
poszukać słońca w moim życiu. Moje najpiękniejsze wspomnienie sięga jeszcze czasów
dzieciństwa. Mając 10 lat dowiedziałem się, że wyjeżdżamy z rodziną do USA na 3
lata. Był to najwspanialszy okres mojego życia. Każdy dzień był przygodą,
poznawaniem nowych ludzi i szansą na zwiedzenie kawałka świata. Oddałbym
wszystko, żeby móc powrócić do słonecznego San Francisco.
3. Kiedy ostatni raz upiłeś się do nieprzytomności?
Pytanie bardzo podchwytliwe, bo skoro
upiłem się do nieprzytomności to nie powinienem tego pamiętać. Otóż zaskoczę was –
nigdy mi się nie urwał film. Oczywiście zdarzało się rzygnąć to tu, to tam, ale
nigdy nie straciłem kontroli nad sytuacją. Nie wykluczam jednak takiego obrotu
sprawy, dlatego kto czuje się na siłach, to zapraszam na kielonka i zobaczymy,
może w końcu przeżyję ten upragniony pierwszy raz.
4. Jakie filmy lubisz i jakiej muzyki
słuchasz?
Filmy lubię każde,
naprawdę. Nie szukam po opiniach, po recenzjach. Skacząc po kanałach, jeśli coś
mnie przykuje do telewizora, to bez względu na gatunek i opinie innych będę to
oglądał. Z muzyką jest już trochę inaczej – słucham tylko i wyłącznie muzyki
klasycznej i jazzu! Od czasu do czasu zdarzy mi się też trochę potupać nóżką
przy brzmieniach muzyki elektro/house/a nawet techno.
5. Najbardziej wstydliwa sytuacja?
Takiego pytania obawiałem się najbardziej.
Nie ma co owijać w bawełnę – najbardziej wstydliwą sytuacją, jaka mi się
przydarzyła była ta, kiedy zesrałem się w gacie w centrum handlowym. Dzień
przed tą felerną wtopą miałem ostre zatrucie pokarmowe. Takie, że lało się ze
mnie górą, dołem, a nawet bokiem. Niestety musiałem rano pójść do centrum
handlowego i odebrać zamówioną książkę, bo totalnie o niej zapomniałem i to był
ostatni dzień, kiedy mogłem ją zabrać. Pomyślałem sobie, że to przecież chwilka
i nic złego nie może się stać. No niestety, stało się. Była ogromna kolejka, a toaleta po przeciwnej stronie galerii. Reszta to już tylko „śmierdzący” efekt
tych dwóch przeszkód.
PS. Nie poddałem się i z miną, jak
gdyby nic odebrałem zamówioną książkę.
6. Czy jest coś, czego żałujesz?
Staram się nie płakać nad
rozlanym mlekiem, ale jestem tylko człowiekiem i często gryzą mnie sytuację, w
których albo stchórzyłem albo przegiąłem. Jednak chyba bardziej żałuję tych sytuacji,
w których zabrakło mi jaj, szczególnie, jeśli mowa o pięknych kobietach.
Niektóre swoją urodą potrafią usadzić mnie na dupsku tak skutecznie, że jedyne,
co potrafię, to otwierać głupio gębę i jąkać się. Potem, kiedy odzyskuję już
sprawność umysłu jestem wściekły i bardzo żałuję, że nie miałem na tyle odwagi,
żeby porozmawiać. Być może miłość życia przeszła mi właśnie koło nosa?
7. Czy lubię pomidory?
Najbardziej odjechane
pytanie zostawiłem na sam koniec. Otóż jedna z czytelniczek zapytała mnie o to,
czy lubię pomidory. Zważając na fakt, że mogła zadać dowolne pytanie, to bardzo
szanuję jej wybór i kreatywność. I widzicie, przy tym pytaniu postawiłem sobie
takie małe wyzwanie. Mam pisać o pierdołach tyle, żeby wypełnić akapit, ale nie
zdradzić jeszcze odpowiedzi na to jakże skomplikowane i złożone pytanie. Skoro jesteś
już w tym momencie to znaczy, że dałeś się złapać w moją pułapkę i straciłeś
kilka cennych sekund życia na to, aby poznać odpowiedź na pytanie o pomidora. Jednak życie
było zbyt proste, gdyby wszystko dostawać na tacy, dlatego dalej piszę o dupie Maryny
i sprawdzam swoje zdolności marnowania czasu sobie i innym. No dobra, nie będę już
taki. Tak, lubię pomidory.
Hym... też nigdy nie upiłam się do nieprzytomności, a nawet nigdy pijana nie byłam.. A tak bym w sumie chciała! :D
OdpowiedzUsuń