Ależ ja miałem dziwny sen! Normalnie, aż wyskoczyłem z
łóżka, tak szczęśliwy byłem. Śniło mi się, że kobieta mówiła rzeczywiście to,
co myśli, a nie to, co chce, aby facet myślał, że mówi. Było tak cudownie! Bez
nieporozumień, bez kłótni i bez domysłów. Niestety po kilku sekundach euforii,
czar prysł.
- Skarbie, co
chcesz na śniadanie? - zapytałem.
- Hmmm, to, co zawsze - odpowiedziała
zaspanym głosem.
- Możesz jaśniej? Wczoraj była
jajecznica, przedwczoraj kanapki z masłem orzechowym i dżemem, kilka dni wcześniej
twarożek, a tydzień temu owsianka.
- Może tak hmm... domyśl się, co? -
rzuciła niby do mnie, niby do poduszki i przekręciła się na drugi bok.
Po 15 minutach wracam z jajkiem na twardo, świeżymi tostami i sokiem
pomarańczowym. Moja luba łaskawie otwiera jedno oko i zrezygnowana szepcze:
- No przecież mówiłam, że chcę zupę
mleczną.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, jak bardzo mój sen mnie oszukał i załamany
wróciłem pod kołdrę. Ech, a tak niewiele brakowało do wiecznego szczęścia!
Naprawdę, jeśli jest coś, co spędza mi sen z powiek to
jest właśnie to nieszczęsne zrozumienie płci przeciwnej. Ja nie wiem, dlaczego
ludzie nadal poszukują Świętego Grala, Atlantydy czy nawet weźmy coś z naszego
podwórka – złotego pociągu. Przecież powinniśmy szukać czegoś, co pozwoli nam
zrozumieć kobiety. Może jakiś wbudowany w ucho translator? Słownik? Już niech
nawet wydadzą nasze pieniądze i stworzą kierunek „Tłumaczenia z języka
człowieczego na kobiecy”.
Do pewnego czasu jest nawet zabawnie. Ona powie
przytul mnie, ale tak naprawdę będzie chciała ognistego i namiętnego pocałunku.
Powie „Jesteś taki cudowny, tak bardzo Cię kocham!”, a będzie tak naprawdę oczekiwała
torebki z najnowszej kolekcji Taniego Armaniego. Jednak po jakimś czasie
zaczynają pojawiać się schody. Faceta coraz bardziej dręczy ta ciągła
niepewność i strach przed tym, jakie będą konsekwencje jego pomyłki. Zaczyna
się doszukiwać drugiego dna nawet w takich prośbach, jak wyrzucenie śmieci. „Kurde,
a jeśli ona daje mi do zrozumienia, że to koniec? Że wyrzuca mnie ze swojego
życia z taką łatwością, jak ten worek śmieci?”
Czy tak trudno jest powiedzieć wprost, kawa na ławę,
czego oczekuje się od drugiej osoby? Po co budować sztuczne bariery. Zdaję
sobie sprawę z tego, że to nie jest tylko i wyłącznie wina kobiet. Większość
facetów nawet słowem się nie odezwie, to już może lepsze te niedomówienia i
dwuznaczność niż milczenie? Sam nie wiem. Jednak to, czego jestem pewien to
fakt, że trwały i szczęśliwy związek opiera się na komunikacji i zaufaniu. Nie
na potrójnym orgazmie, nie na pieniądzach, a na słowach.
Ten wpis kieruję zarówno do płci pięknej, jak i tej
owłosionej ( chociaż w dzisiejszych czasach to nic nie wiadomo). Zważajmy na
to, co mówimy, a przede wszystkim na to, czego nie mówimy. Pal licho te drobne nieporozumienia, po jakimś czasie przywykniecie. Pamiętajcie
jednak o tym, że słowa ranią bardziej niż czyny. Wgryzają się w nasze myśli i
niczym jadowite żmije i kąsają każda chwilę, zatruwając nasze życie. Może kobiety obawiają się skrzywdzić mężczyznę swoją bezpośredniością i przez to sprawiają, że domyślenie się,
co kobieta ma na myśli jest równie niemożliwe, co kichnięcie z otwartymi
oczami?
Przyznam się Wam do czegoś. Wiecie, dlaczego nigdy nie
zrozumiem kobiet? Bo nie chcę. Gdybym w końcu zrozumiał kobiety, mój świat
stałby się monotonny i przewidywalny, a tak, mam codzienną dawkę adrenaliny i niepewności
przed tym, co przyniesie jutro. Już się nie mogę doczekać jutrzejszej
zgadywanki, co na śniadanie zaserwować mojej wybrance serca. W najlepszym
wypadku dostanę czułego całusa, a w najgorszym jedzenie wyląduje na mojej
głowie.
I gdzie ja bym doświadczył tylu atrakcji, jak nie u
boku kobiety?
Komentarze
Prześlij komentarz