Znacie to uczucie, kiedy po długiej rozłące ze swoją drugą
połówką wracacie do domu? Ten diabelski płomień w spojrzeniach, ten
elektryzujący dotyk, który sprawia, że po Twoim ciele przechodzą ciarki
podniecenia. Wyłapujesz każdy oddech, śledzisz każdy ruch ust. Twoje serce
zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, a Ty łapczywie będziesz łapał oddech i
starał się opanować. Twoje myśli będą krążyły wokół Twojej miłości, a chwila
będzie wiecznością.
Tak się właśnie czuję w tym momencie. Po dłuższej przerwie
wracam do mojej miłości – pisania.
Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Uwielbiam pisać, uwielbiam
kminić nowe tematy. Uwielbiam chaos i mętlik w mojej głowie, nad którym próbuję
zapanować przez większą część dnia. I co z tego? Wracam do domu, odpalam
telewizor i komputer. Siedzę tak do wieczora i jak w transie przeglądam tablicę
na FB. Czasem zerknę na program, który widziałem już z dobrych kilka razy. I
tak w kółko. Mija dzień za dniem, a ja marnuję swój czas. Dlaczego tak bardzo
boję się tego romansu z moją miłością? Dlaczego uciekam od niej, chowając się
za krótkimi przemyśleniami, które na dłuższą metę niczego nie wnoszą?
Mr. Zagadka o życiu miał być przełamaniem. Przełamaniem
smutnej i szarej codzienności. Miał być moim miejscem na ziemi, w którym będę
dzielił się swoimi najskrytszymi myślami. Na początku był zapał, była werwa.
Tworzyłem, jak na haju pisząc tekst za tekstem. Odpływałem do odległych krain,
a czas dla mnie nie istniał. Wtedy jeszcze prawie nikt mnie nie czytał. Czułem
się swobodnie. Czułem się wolny, jak ptak. Jednak od tego czasu wiele się
zmieniło. Jak to w życiu bywa, zmieniło się zarówno na dobre, jak i na złe.
Jestem takim typem człowieka, który najpierw woli wszystko
przyjąć na klatę, a potem powolutku z niej to wszystko zdejmować. Dlatego
zacznę od tych złych rzeczy. Gdzieś po drodze, w trakcie tych 4 miesięcy
zgubiłem tę wolność, o którą tak zabiegałem. Im więcej ludzi Ciebie czyta, tym
bardziej czujesz presję. Presję tego, że musisz sprostać oczekiwaniom swoich
czytelników. Co jeśli ich zawiedziesz? Co jeśli powiedzą, że się wypaliłeś?
Pisarz, który usłyszy od swojego czytelnika, że się wypalił będzie tak samo
wstrząśnięty, jak matka, której syn powiedział, że jej już nie kocha. Boję się
tego, jak cholera. Dlatego z dnia na dzień odkładałem moment, w którym zasiądę
do klawiatury i pozwolę moim myślom płynąć.
Wszyscy mówią – nie przejmuj się opinią innych. Kiedy
czytało mnie kilkadziesiąt osób, miałem luźne gacie. Mogłem pisać, co chciałem,
bo i tak tego nikt nie czytał. Moje poglądy nikogo nie interesowały, a ja mogłem
w jednym zdaniu napisać chuj, dupa, kurwa i cycki. Bo nikt tego nie czytał.
Teraz, kiedy powoli zmierzamy ku magicznej liczbie 1500 fanów, nie mogę sobie
pozwolić na takie kwiatki. Muszę liczyć się z poglądami i gustami drugiej
osoby. Owszem, powiecie, a po co? Miej wyjebane, a będzie Ci dane. No przykro
mi, ale jestem takim typem osoby, który szuka kompromisów i stara się z każdym
znaleźć wspólny język. Uwierzcie mi, czasem lepiej odpuścić niż ślepo iść za
swoim urojonym pomysłem.
Dobra! Ponarzekane, a teraz czas przejść do tego, co tak
naprawdę daje mi motywację. Bo prawdą jest, że gdyby te negatywy przeważały, to
w tej chwili nie czytalibyście tego tekstu, a Mr. Zagadka byłby tylko mglistym
wspomnieniem. To, co mnie napędza, co sprawia, że mimowolnie na mojej twarzy
pojawia się zaciesz, to Wy. Wasze komentarze, Wasze lajki, Wasze wiadomości.
Jesteście sensem tego bloga i to dla Was tworzę. Dla Was zacisnąłem zęby i
usiadłem do tego wpisu.
Bo uważam, że jesteście wspaniali. Wiem, że nie wszyscy lubią publicznie się
udzielać, czy lajkować. Szanuję to. Jednak zawsze mam nadzieję, że chociaż w
malutkim procencie sprawiam, że Wasz dzień jest ciekawszy, milszy. A może ktoś
dzięki niektórym wpisom zmieni swój sposób myślenia? Na rzeczy codzienne
spojrzy z innej perspektywy? To jest dla mnie największą wartością tego, co
robię. Nie lajki, nie liczba fanów na fejsie. Chcę dzielić się z Wami swoim
światem i jednocześnie poznawać Wasz.
Ot cała filozofia tego bloga.
Lubię czytać to co piszesz, odpowiadać na pytania, choć nie robię tego publicznie ze względu na realia facebooka. W końcu łatwiej pozostać anonimowym, niż obnażać swoje myśli podpisując je imieniem i nazwiskiem.
OdpowiedzUsuńBrnij dalej w ten romans i spełniaj marzenia!
Więcej wiary w siebie i nie staraj się zadowolić wszystkich, wszystkich zadowala jedynie średnia rozrywka, teksty staną się nijakie, obijętne.
Trzymam kciuki i z chęcią dalej będę poznawać Twój świat.
Bardzo dziękuję i zapraszam na tę szaloną podróż po życiu!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń