Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Czy zazdrość jest dobra?

Pytanie równie trudne, co pytanie o istnienie Boga. Jeden rabin powie tak, drugi powie nie. No, ale czy właśnie takie pytania nie są najbardziej kuszące? Czy to nie one sprawiają, że każdego ranka budzisz się ciekawa świata, gotowa na wyzwania i stawienie czoła pytaniom bez odpowiedzi? Bo właśnie pytanie o zazdrość jest jednym z nich. Nie ma na nie odpowiedzi. Takiej jednej, solidnej, którą można by było wpisać do słownika.

Niech ten romans znów zapłonie!


Znacie to uczucie, kiedy po długiej rozłące ze swoją drugą połówką wracacie do domu? Ten diabelski płomień w spojrzeniach, ten elektryzujący dotyk, który sprawia, że po Twoim ciele przechodzą ciarki podniecenia. Wyłapujesz każdy oddech, śledzisz każdy ruch ust. Twoje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej, a Ty łapczywie będziesz łapał oddech i starał się opanować. Twoje myśli będą krążyły wokół Twojej miłości, a chwila będzie wiecznością.

Tak się właśnie czuję w tym momencie. Po dłuższej przerwie wracam do mojej miłości – pisania.

Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Uwielbiam pisać, uwielbiam kminić nowe tematy. Uwielbiam chaos i mętlik w mojej głowie, nad którym próbuję zapanować przez większą część dnia. I co z tego? Wracam do domu, odpalam telewizor i komputer. Siedzę tak do wieczora i jak w transie przeglądam tablicę na FB. Czasem zerknę na program, który widziałem już z dobrych kilka razy. I tak w kółko. Mija dzień za dniem, a ja marnuję swój czas. Dlaczego tak bardzo boję się tego romansu z moją miłością? Dlaczego uciekam od niej, chowając się za krótkimi przemyśleniami, które na dłuższą metę niczego nie wnoszą?

Mr. Zagadka o życiu miał być przełamaniem. Przełamaniem smutnej i szarej codzienności. Miał być moim miejscem na ziemi, w którym będę dzielił się swoimi najskrytszymi myślami. Na początku był zapał, była werwa. Tworzyłem, jak na haju pisząc tekst za tekstem. Odpływałem do odległych krain, a czas dla mnie nie istniał. Wtedy jeszcze prawie nikt mnie nie czytał. Czułem się swobodnie. Czułem się wolny, jak ptak. Jednak od tego czasu wiele się zmieniło. Jak to w życiu bywa, zmieniło się zarówno na dobre, jak i na złe.

Jestem takim typem człowieka, który najpierw woli wszystko przyjąć na klatę, a potem powolutku z niej to wszystko zdejmować. Dlatego zacznę od tych złych rzeczy. Gdzieś po drodze, w trakcie tych 4 miesięcy zgubiłem tę wolność, o którą tak zabiegałem. Im więcej ludzi Ciebie czyta, tym bardziej czujesz presję. Presję tego, że musisz sprostać oczekiwaniom swoich czytelników. Co jeśli ich zawiedziesz? Co jeśli powiedzą, że się wypaliłeś? Pisarz, który usłyszy od swojego czytelnika, że się wypalił będzie tak samo wstrząśnięty, jak matka, której syn powiedział, że jej już nie kocha. Boję się tego, jak cholera. Dlatego z dnia na dzień odkładałem moment, w którym zasiądę do klawiatury i pozwolę moim myślom płynąć.

Wszyscy mówią – nie przejmuj się opinią innych. Kiedy czytało mnie kilkadziesiąt osób, miałem luźne gacie. Mogłem pisać, co chciałem, bo i tak tego nikt nie czytał. Moje poglądy nikogo nie interesowały, a ja mogłem w jednym zdaniu napisać chuj, dupa, kurwa i cycki. Bo nikt tego nie czytał. Teraz, kiedy powoli zmierzamy ku magicznej liczbie 1500 fanów, nie mogę sobie pozwolić na takie kwiatki. Muszę liczyć się z poglądami i gustami drugiej osoby. Owszem, powiecie, a po co? Miej wyjebane, a będzie Ci dane. No przykro mi, ale jestem takim typem osoby, który szuka kompromisów i stara się z każdym znaleźć wspólny język. Uwierzcie mi, czasem lepiej odpuścić niż ślepo iść za swoim urojonym pomysłem.

Dobra! Ponarzekane, a teraz czas przejść do tego, co tak naprawdę daje mi motywację. Bo prawdą jest, że gdyby te negatywy przeważały, to w tej chwili nie czytalibyście tego tekstu, a Mr. Zagadka byłby tylko mglistym wspomnieniem. To, co mnie napędza, co sprawia, że mimowolnie na mojej twarzy pojawia się zaciesz, to Wy. Wasze komentarze, Wasze lajki, Wasze wiadomości. Jesteście sensem tego bloga i to dla Was tworzę. Dla Was zacisnąłem zęby i usiadłem do tego wpisu. 

Bo uważam, że jesteście wspaniali. Wiem, że nie wszyscy lubią publicznie się udzielać, czy lajkować. Szanuję to. Jednak zawsze mam nadzieję, że chociaż w malutkim procencie sprawiam, że Wasz dzień jest ciekawszy, milszy. A może ktoś dzięki niektórym wpisom zmieni swój sposób myślenia? Na rzeczy codzienne spojrzy z innej perspektywy? To jest dla mnie największą wartością tego, co robię. Nie lajki, nie liczba fanów na fejsie. Chcę dzielić się z Wami swoim światem i jednocześnie poznawać Wasz.


Ot cała filozofia tego bloga. 

Komentarze

  1. Lubię czytać to co piszesz, odpowiadać na pytania, choć nie robię tego publicznie ze względu na realia facebooka. W końcu łatwiej pozostać anonimowym, niż obnażać swoje myśli podpisując je imieniem i nazwiskiem.
    Brnij dalej w ten romans i spełniaj marzenia!
    Więcej wiary w siebie i nie staraj się zadowolić wszystkich, wszystkich zadowala jedynie średnia rozrywka, teksty staną się nijakie, obijętne.
    Trzymam kciuki i z chęcią dalej będę poznawać Twój świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i zapraszam na tę szaloną podróż po życiu!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty